2020.05.03
Czy powinniśmy oduczyć się kłamać i obrażać?
Czytając ostatnio „Pamiętniki, Józefa Hallera”, zauważyłem zbieżność sytuacji z roku 1919 i 2020. Podobieństwo sytuacji jest w momencie pisania obraźliwych tekstów. Brakuje mi podobieństwa w ponoszonych skutkach przez piszących.
1919
(str. 247)
„Zaczął się okres organizacyjnej pracy przy bardzo lojalnej i rozsądnej współpracy władz wojewódzkich. Naturalnie, że trzeba było być przygotowanym na możliwość niespodzianek ze strony Niemców, którym nigdy nie można dowierzać. Tak się też stało: w Toruniu egzystował koncern drukarski, który wydawał organ niemiecki „Thorner Zeitung”. W jednym z numerów, który był mi wcześnie rano przedstawiony, wyczytałem krótki, ale bezczelny artykuł redakcyjny przeciwko Naczelnikowi Państwa Józefowi Piłsudskiemu i szkalujący armię polską.
Natychmiast przywołałem starostę Frontu Pomorskiego, który był w randze kapitana, pana Fjurnhelma, i zapytałem go, co zarządził. Dowiedziawszy się, że jeszcze nic i że nie wiedział, jak postąpić, otrzymał moje polecenie: skonfiskować cały nakład, zamknąć i opieczętować zakłady drukarskie.
Spytał, co zrobić z właścicielem i wydawcą.
Odpowiedziałem:
— Przyaresztować, przeprowadzić śledztwo i postawić pod sąd.
Tak się też stało. Rozprawa sądowa odbyła się bardzo szybko, a wyrok był następujący: pismo „Thorner Zeitung” przestaje istnieć i w żadnej - nawet zmienionej - formie nie może być wydawane. Zakłady drukarskie mają być zlikwidowane, a właściciel-wydawca zostaje zasądzony - o ile pamiętam - na trzydzieści dni aresztu. Jakie było moje zdziwienie, kiedy po wypuszczeniu go z aresztu otrzymałem piękne własnoręczne pismo od zasądzonego właściciela „Thorner Zeitung”, w bardzo pokornym tonie: „Ich habe die mir zurecht zugestandene Strafe bereits abgebiist und will von nun an ein lojaler polnischer Sta- atsbiirger werden”. W dalszym ciągu przepraszał za to, że pisze po niemiecku, mówiąc, że jeszcze się nie mógł nauczyć „die polnische Mut- tersprache” itd.
Tak zakończył się ten incydent, ale po Pomorzu kursowała gazeta niemiecka wydawana w Gdańsku „Danziger Zeitung”. Na odmianę w tej gazecie znalazł się znów podobnie bezczelny artykuł, po którym nastąpiła piorunowo moja reakcja: zarządziłem konfiskatę pisma na całym terenie Pomorza i odebrałem mu debit. Skutek był równie piorunujący …”
Wystarczy sięgnąć do ówczesnych rozwiązań prawnych i sprawa byłaby rozwiązana.
Bronisław Kielar